Mława 31.08.2008
W lecie 1939 roku w przygranicznej Mławie nie było spokojnie. Patrole żandarmerii musiały co rusz interweniować przeciwko licznym dywersantom i szpiegom. Niebo nad polskimi pozycjami często nawiedzały samoloty zwiadowcze. Polscy żołnierze byli coraz bardziej niespokojni.
W końcu nadszedł 1 września 1939 roku. Atak niemiecki rozpoczął nalot lotniczy, który zniszczył cywilne zabudowania na przedpolu. Potem samolot nękał ukrytych w okopach żołnierzy. Nieraz nachodziła ochota wypalić w jego stronę parę naboi, ale rozkaz plutonowego był wyraźny: Nie strzelać do samolotu. Wkrótce nadeszła niemiecka piechota wsparta transporterami. Czujki wycofały się ze swoich pozycji. Ciężko było obserwować przedpole, gdyż co chwila padała komenda Lotnik, kryj się!. Pilot coraz bezczelniej obniżał lot i puszczał w stronę okopów długie serie. Na szczęście gdy samolot zeszedł już naprawdę nisko, odezwał się przeciwlotniczy ckm i z tyłu maszyny pojawiła się smuga dymu. Żołnierze na ten widok zaczęli wiwatować, ale po chwili sprowadził ich na ziemię silny ostrzał artylerii. Grudy ziemi sypały się na ich hełmy i karabiny, które z trudem próbowali chronić przed zapiaszczeniem. Gdy ucichła artyleria, do pozycji polskich zaczęła zbliżać się piechota niemiecka wsparta bronią pancerną. Niemcy zostali podpuszczeni blisko, na jakieś 50 m. Gdy chcieli jeszcze bardziej zbliżyć się do zasieków, zostali powitani salwą ognia z polskich okopów. Rozgorzała ciężka walka, jednak wkrótce przewaga niemiecka dał o sobie znać. Polacy zaczęli opuszczać swoje pozycje i cofać się za schron żelbetowy. Na szczęście w sukurs przyszła im broń pancerna w postaci tankietki i 2 samochodów pancernych. Wspólnymi siłami przeprowadzono kontratak, który zdołał wyprzeć Niemców z polskich okopów. Jednak na więcej nie starczyło już ani sił ani amunicji. Oddziały polskie opuściły odbite przed chwilą pozycje, pozostawiono tylko załogę schronu i nielicznych ochotników, którzy mieli opóźniać postępy wroga, by dać czas swoim na bezpieczne wycofanie. Na Niemców nie trzeba było czekać długo. Wkrótce pojawili się pionierzy, którzy ładunkami wybuchowymi obezwładnili załogę schronu, a za nimi przyszła piechota, która zlikwidowała broniące się do ostatniego naboju odosobnione punkty oporu.
Ten krótki opis w żaden sposób nie jest w stanie oddać emocji, jakie towarzyszyły nam, gdy razem z kolegami z innych grup polskich broniliśmy pozycji mławskiej, tak jak nasi rodacy prawie 70 lat temu. Lekko opadający teren zapewnił doskonałą widoczność dla publiczności. Wspaniale przygotowane pozycje ziemne potęgowały realizm. Pirotechnika była na najwyższym poziomie, co można zobaczyć na licznych relacjach zdjęciowych z tej imprezy. Niezastąpiony Okaul i jego samolot wywoływali dreszcze swoimi lotami koszącymi, za którymi szedł podmuch powietrza przysypujący nas piachem. Organizatorzy zadbali, by każdy z nas wyniósł z tej imprezy jak najlepsze wspomnienia.
Serdecznie dziękujemy organizatorom za zaproszenie, a kolegom rekonstruktorom obu stron za wspólną walkę.
[PW]
Galeria zdjęć |