Kampania wrześniowa 1939W trakcie kampanii wrześniowej 17 Pułk Piechoty wchodził w skład 24 DP dowodzonej przez płk. dypl. Bolesława Krzyżanowskiego, której sztab stacjonował w Jarosławiu, a pozostałe pułki dywizji w Jarosławiu (39 Pułk Piechoty Strzelców Lwowskich - d-ca ppłk dypl. Roman Szymański) oraz w Przemyślu (38 Pułk Piechoty Strzelców Lwowskich - d-ca ppłk dypl. Franciszek Grabowski). Dywizja ta została przydzielona do Armii Karpaty gen. Kazimierza Fabrycego. Dowódcą Pułku od 1.IV.1939 był ppłk dypl. Beniamin Kotarba, natomiast poszczególnymi batalionami dowodzili:
W dniu 3 września popołudniu rozpoczął się załadunek oddziałów Pułku na transporty kolejowe. Załadunek odbył się na stacji Rzeszów-Staroniwa, po czym skład wyruszył w rejon Gromnika. W godzinach porannych 4 września I batalion, który jechał w pierwszym rzucie rozpoczął wyładunek w Gromniku. W godzinach popołudniowych tego samego dnia jako ostatni wyładował się w Ciężkowicach III batalion. Wyładunek był utrudniony z powodu częstych nalotów niemieckiego lotnictwa. Zadaniem 24 DP było obsadzenie linii Dunajca. Główną pozycję obronną zajęły 39 pp (na zachód od Tarnowa) i 38 pp (na północny wschód od Zakliczyna). 17 pp znalazł się w odwodzie dywizji. Wyznaczone pozycje Pułk zajął w godzinach porannych 5 września. W godzinach wieczornych w wyniku postępów niemieckich (czołowe oddziały 4 DLek. opanowały przeprawy przed Dunajec w rejonie Czchowa i Zakliczyna, przez co zostało odsłonięte południowe skrzydło 24 DP) Pułk otrzymał zadanie obsadzenia linii Wróblowice-Gromnik. Ppłk Kotarba skierował tam I i II batalion. W rejonie lasów Lichwin pozostał w odwodzie III batalion. Bataliony osiągnęły nakazane rejony 6 września przed świtem, po wyczerpującym nocnym marszu. Wkrótce po przybyciu rozpoczęto organizowanie obrony. Na specjalny rozkaz dowódcy Pułku zakazano strzelania do samolotów niemieckich (ograniczono się do obrony plot. biernej). W godzinach południowych ze stanowisk I batalionu żołnierze obserwowali natarcie niemieckie na Wróblowice. Wysłane na przedpole własnych pozycji patrole nie zdołały nawiązać kontaktu z nieprzyjacielem. Około godz. 18.00 od strony Wróblowic nadjechała szosą niemiecka kolumna zmotoryzowana, w której skład wchodziły również samochody pancerne. Do pojazdów niemieckich otworzono ogień ckm, w wyniku którego poniosły one straty i rozproszyły się. Niemcy natychmiast wprowadzili do akcji artylerię. Wymiana ognia trwała do późnej nocy, wskutek czego zapaliła się miejscowość Siemiechów. Około północy oba bataliony otrzymały telefoniczny rozkaz natychmiastowego wycofania się nad rzekę Wisłokę. Była to konsekwencja wydanego przez gen. Fabrycego rozkazu opuszczenia przez 24 DP linii Dunajca. Przebywający przez cały dzień 6 września w odwodzie III batalion otrzymał około godz. 17.00 od dowódcy Pułku polecenie odzyskania Wróblowic, jednak akcja nie doszła do skutku z powodu rozkazu odwrotu. Nocny marsz dodatkowo utrudniał górzysty teren i bardzo słaby stan dróg. Tej samej nocy styczność z nieprzyjacielem miała w Gromniku 1 kompania kpt. Kazimierza Rogozińskiego. Około godz. 23.00 od strony miejscowości Ciężkowice nadjechały niemieckie czołgi wsparte przez piechotę. Zostały one powstrzymane przez działa plutonu artylerii piechoty por. Jana Jobego. Zniszczono przynajmniej jeden czołg nieprzyjaciela. 7 września I i II batalion (bez 3 kompanii, która pozostała w tyle) koncentrowały się w zatłoczonym taborami, artylerią i oddziałami piechoty Tuchowie. Około godz. 9.30 wyruszyły one w kierunku rzeki Wisłok, aby tam utworzyć kolejną linię obrony. Po południu dołączył zagubiony oddział pod dowództwem ppor. Tadeusza Markowskiego, który poinformował dowódcę o rozbiciu 3 kompanii. III batalion, który zbyt późno zawrócono z planowanego natarcia na Wróblowice, dotarł do Tuchowa już po odejściu głównych sił Pułku. W wyniku nocnego marszu część pododdziałów batalionu odłączyła się, dlatego mjr Pasierb zarządził postój celem zebrania sił. W trakcie tego postoju miał miejsce fałszywy alarm o pojawieniu się czołgów niemieckich, który częściowo zdezorganizował batalion. Ostatecznie wyruszono dopiero o 11.30. W tym czasie nastąpiło natarcie 4 DLek. na oddziały 24 DP w rejonie Tuchowa. Kolumna III batalionu po przejściu mostu na rzece Białej trafiła pod silny ogień maszynowy i artyleryjski. Grozę sytuacji potęgowało zakorkowanie drogi przez tabory oraz niekorzystne warunki terenowe: ostrzał przyparł pododdziały do stromego wzniesienia. Mjr Pasierb próbował zorganizować przeciwdziałanie: kilka ckm otwarło ogień, próbowano odblokować drogę. Mimo tych wysiłków batalion został rozproszony. Około 250 żołnierzy zebrało się w lesie Zwiernik i dołączyło do również mocno przetrzebionego 38 pp, który rozpoczął marsz przez Pilzno na Dębicę. Wieczorem oddziały te zostały ponownie zaatakowane podczas opuszczania Pilzna i po raz kolejny rozproszone. Tylko nieliczni żołnierze dotarli do Rzeszowa. Spośród pododdziałów III batalionu do głównych sił Pułku przebywających w Kamienicy Dolnej zdołała dołączyć jeszcze 80 osobowa grupa z 8 kompanii pod dowództwem ppor. Matusika oraz dowódca batalionu mjr Pasierb. W godzinach wieczornych 7 września dowódca 24 DP płk Krzyżanowski nakazał dalszy odwrót dywizji w rejon Frysztak Wysoka-Strzyżów. Przekazał też dowodzenie dowódcy piechoty dywizyjnej płk. Bolesławowi Schwarzenberg-Czernemu, tłumacząc się złym stanem zdrowia. 8 września Pułk rozpoczął dalszy odwrót. W rejonie Wiśniowej napotkano oddziały 11 DP gdyż 24 DP weszła na oś odwrotu przewidzianą wcześniej dla tej dywizji. Jeszcze tego dnia zaczęły się kłopoty polegające na blokowaniu dróg i wzajemnym przemieszaniu oddziałów. Dywizja wycofywała się dalej w stronę Sanu, gdzie planowano zorganizować kolejną linię obrony. Marsz był bardzo powolny, gdyż odbywał się drogami polnymi w górzystym terenie. Pierwszy nad rzekę dotarł 10 września ok. godz. 7.00 I batalion. Przeszedł przez most pontonowy i zatrzymał się w folwarku Gdyczyna. Kolejne rozkazy nakazywały jego dowódcy mjr. Weisbachowi marsz w stronę miejscowości Siedliska, a potem do Jawornika Ruskiego, gdzie dotarł w godzinach wieczornych. Przed północą I batalion wyruszył w kierunku Birczy, jako straż tylna 24 DP. W godzinach rannych główne siły Pułku dotarły do Lutczy, skąd wyruszyły dalej kierując się najkrótszą drogą w stronę Sanu. Jednak w rejonie Domaradza zostały zatrzymane przez jednostki 11 DP, które nie przepuszczały oddziałów 24 DP. Pułk musiał zawrócić na południe i atakowany wciąż przez lotnictwo niemieckie kierował się w stronę przepraw na Sanie po osi Golcowa - Izdebki-Wara, które osiągnięto o świcie 11 września. Następnie Pułk osiągnął w godzinach wieczornych Borysławkę. W nocy mjr Weisbach został wezwany na odprawę do sztabu dywizji, gdzie poinformowano go, że następnego dnia 24 DP przyjmie bitwę w rejonie Birczy. Zadaniem I batalionu było przejście o świcie do lasów na południe od Birczy i rozpoznanie terenu. Główne
siły Pułku, aktualnie odpowiadające liczebnością wzmocnionemu
batalionowi dotarły do przeprawy na Sanie 11 września rano.
Natychmiast po przejęciu oddziałów przez rzekę most został
wysadzony, gdyż 17 pp był ostatnim większym oddziałem 24 DP po
zachodniej stronie rzeki. Niedaleko przeprawy w folwarku Siedliska
Gdyczyna zarządzono postój. Trwał on do zmroku, gdyż oddziały
były przemęczone (w ciągu ostatnich 4 dni i nocy Pułk przeszedł
150 km w bardzo trudnym, górzystym terenie). Brakowało też
rozeznania w sytuacji, dlatego następnego dnia po wydaniu śniadania
wysłano w różnych kierunkach patrole rozpoznawcze. Około godz.
10.00 dała się słyszeć gwałtowna strzelanina z kierunku
wschodniego a około 13.00 Pułk został ostrzelany z kierunku
Jawornika Ruskiego przez artylerię. W sztabie zapanowała konsternacja. Nieprzyjaciel najprawdopodobniej wyprzedził Pułk w drodze na wschód. Mimo to ppłk Kotarba postanowił kontynuować marsz w stronę Jawornika. Pozostawiono cały tabor z wyjątkiem wozów amunicyjnych i kuchni polowych. W dalszą drogę wyruszono dopiero po zapadnięciu zmroku. Po upływie godziny Pułk musiał skręcić na południe, gdyż droga w stronę Jawornika była całkowicie zatarasowana przez rozbity i porzucony sprzęt. 12 września oderwany od sił głównych Pułku I batalion oraz pluton kolarzy por. Władysława Wasiaka wzięły udział w ciężkim boju, który resztki 24 DP stoczyły pod Birczą. Do bitwy tej doszło ze względu na planowany zwrot zaczepny: 24 DP miała zorganizować silną obronę na wschód od Birczy, a 11 KDP miała uderzyć na lewe skrzydło nacierającej niemieckiej 2 DGór. Plan ten jednak nie doszedł do skutku w wyniku omyłkowego rozkazu odwrotu w stronę Przemyśla dla 11 KDP. III batalion wyruszył z Borysławki wcześnie rano. W Łodzińce Dolnej ppor. Giegurzyński zameldował o stratach od ognia artyleryjskiego, który Niemcy rozpoczęli już o świcie. Mjr Weisbach został poinformowany, że podlega dowódcy 1 pp KOP Karpaty" ppłk. Władysławowi Ziętkiewiczowi. Wyznaczył on batalionowi zadanie wykonania przeciwuderzenia na las, na południe od Łodzinki Górnej. Batalion zadanie wykonał i zajął las, który jak się okazało nie był w tym momencie obsadzony przez nieprzyjaciela. Jednak wobec silnego ostrzału z dwu stron i groźby oskrzydlenia od południa wycofał się w rejon wzgórza 500, gdzie został ostrzelany z broni maszynowej. Około południa batalion wycofał się dalej, do Łodzinki Dolnej, a stąd do Posady Rybotyckiej. Dołączył tu do niego ppor. Edward Lis z plutonem ckm z rozbitego w Tuchowie III batalionu. Po południu batalion otrzymał rozkaz ubezpieczania wycofujących się oddziałów 24 DP z Posady Rybotyckiej, a następnie odejścia do Cisowej. Straty w zgrupowaniu ppłk. Ziętkiewicza wyniosły tego dnia ok. 30% stanu. Po walkach pod Birczą batalion mjr. Weisbacha liczył już tylko dwie słabe kompanie oraz niepełną kompanię ckm. Znajdujący się przy I batalionie pułkowy pluton moździerzy odjechał po bitwie z taborem pułkowym i do batalionu już nie dołączył. Sam tabor po oderwaniu od sił głównych batalionu został rozbity, a jego dowódca kpt. Rumian ciężko ranny dostał się do niewoli niemieckiej. Tymczasem główna kolumna Pułku, maszerując po bardzo złych drogach, dotarła o świcie 12 września do zachodniego wylotu wsi Borownica. Z informacji uzyskanych od miejscowej ludności wynikało, że wieś zajęta jest przez Niemców, którzy kwaterują w rejonie kościoła. Ppłk Kotarba zdecydował się na odbicie miejscowości. Do ataku została wyznaczona 4 kompania por. Zygmunta Żychowskiego, wsparta kompanią KOP kpt. Gawdzika. Przeprowadzony w szybkim tempie atak przyniósł pełne powodzenie. Zaskoczony nieprzyjaciel w sile około plutonu został rozbity. Zniszczono granatami kilka wozów bojowych, zdobyto ckm oraz wyładowane żywnością, amunicją i benzyną samochody ciężarowe. Wzięto też jeńców z 2 DGór. Podczas ataku pozostałe pododdziały Pułku znajdowały się u wylotu wsi, w rejonie wzgórza 476. Po opanowaniu rejonu kościoła 4 kompania przeszła kilkaset metrów na północny wschód do lasu Czarny Potok", gdzie zajęła stanowiska obronne. Około godz. 7.00 6 kompania por. Włodzimierza Patoczki została przesunięta do lasu na południowy zachód od kościoła, zajmując stanowiska po obu stronach drogi do Ulucza. Pluton ppanc. zajął stanowiska w pobliżu skrzyżowania dróg, na północ od kościoła. Stanowisko dowódcy Pułku, plutonu artylerii piechoty i punkt opatrunkowy znajdowały się w rejonie wzgórza 476. Około godz. 8.00 wybuchła gwałtowna strzelanina na odcinku 6 kompanii. Kolumna pojazdów niemieckich pojawiła się od strony Ulucza. Czołowe pojazdy zostały zniszczone. Niemcy nie dając za wygraną zaczęli podwozić samochodami piechotę, która usiłowała opanować stanowiska kompanii, ale ze względu na silny ogień musieli ustąpić. Mając kontakt z oddziałami niemieckimi od strony Ulucza i od strony Jawornika Ruskiego, ppłk Kotarba postanowił rozpoznać sytuację także od strony wschodniej, z myślą o wyprowadzeniu Pułku tą drogą. W tym celu por. Wolak z 8 kompanią miał uderzyć przez las na wschód, opanować skrzyżowanie dróg odległe o ok. 1 km, pozostawić tam pluton, po czym opanować następne skrzyżowanie dróg odległe o kolejne 2 km. Kompania przechodząc przez las oczyściła go z drobnych patroli nieprzyjaciela, ale po dojściu na jego skraj została ostrzelana silnym ogniem od strony Brzeżawy. Próba przebicia się nie dała rezultatu. Natarcie załamało się w silnym ogniu, a kompania przeszła do obrony. Pułk był całkowicie otoczony. Około godz. 11.00, po otrzymaniu meldunku o sytuacji od por. Wolaka, ppłk Kotarba zmienił zamiar i zdecydował się przebijać na północ z rejonu lasu Czarny Potok". Do znajdującej się tam 4 kompanii zaczął przesuwać pozostałe oddziały. Próba przebicia się miała być zapewne podjęta po zapadnięciu zmroku. Jako pierwsza przeszła do lasu Czarny Potok" 8 kompania, a jej stanowiska obsadziła prawdopodobnie 5 kompania. Około południa, gdy do lasu Czarny Potok" przechodziły oddziały specjalne Pułku i pluton artylerii piechoty, odezwała się niemiecka artyleria, która zaczęła ostrzeliwać wieś Borownicę i przyległe wzgórza. Intensywność ostrzału narastała. Pułkowe działa piechoty nie zdołały dojść do rejonu koncentracji. Por. Jobe pozostawił je po wyprzęgnięciu koni i wyjęciu zamków, ponieważ nie mógł wciągnąć ich pod górę. Na nowe stanowiska przeszły jedynie dwa działka ppanc. wz.36 Bofors. Równocześnie z nasilającym się ostrzałem artyleryjskim rozpoczęła natarcie piechota niemiecka. Atakowane były wszystkie trzy osłaniające wieś kompanie. Po południu w lesie, w rejonie stanowiska 4 kompanii por. Żychowskiego, obok dowódcy Pułku znaleźli się jeszcze: por. Zaratkiewicz, por. Jan Baran, por. Jobe i por. Zając. Dokonano oceny położenia. Ppłk Kotarba doszedł do wniosku, że wobec ściągnięcia przez Niemców posiłków przebicie się Pułku w całości nie jest realne. Zdecydował się na rozformowanie oddziałów i podzielenie żołnierzy na małe grupki z zadaniem przebijania się na północ. W tym momencie niemieckie ataki na stanowiska 4 kompanii przeszły w szturm. Ostrzał z broni maszynowej wzmógł się i był prowadzony z kilku stron, również z tyłu. Ppłk Kotarba cofnął się w głąb lasu, gdzie napotkał okopany pluton 4 kompanii. Zebrał tutaj wszystkich znajdujących się na miejscu żołnierzy, wcielił oficerów do linii tyralierskiej i poprowadził osobiście przeciwuderzenie na bagnety. Dążył zapewne do utrzymania wsi do zmroku, by w sposób planowy i uporządkowany dokonać podziału żołnierzy na grupki. Po przejściu około 200 m ppłk Kotarba został zabity, a przeciwnatarcie załamało się. W ataku tym prawdopodobnie zginął także por. Zaratkiewicz oraz 16 żołnierzy. mierć dowódcy i silne ataki niemieckie spowodowały załamanie się polskiej obrony. Niektórzy oficerowie próbowali ze swoimi żołnierzami przebijać się w mniejszych grupach, inni rozformowywali oddziały polecając przedzierać się indywidualnie. Część żołnierzy rozproszyła się po lasach, część dostała się do niewoli. Największą grupą, której udało się wyjść z okrążenia, było około 60 żołnierzy z kompanii KOP kpt. Gawdzika. Byli w niej także: mjr Pasierb, por. Wolak, por. Zając i por. J. Wroczyński. Grupa ta dotarła przez Jasienicę Sufczyńską w rejon Babic nad Sanem i tam 14 września rozwiązała się. Z tych żołnierzy, którzy przedzierali się indywidualnie lub w małych grupach, najwięcej przedostało się do Brzeżawy. Tam w większości dostali się do niewoli niemieckiej. Części udało się opuścić rejon walki, a następnie przedostać do miejsc zamieszkania. Nie można ustalić, jaka ilość żołnierzy Pułku wydostała się z okrążenia. Nie jest również znana liczba poległych w Borownicy. Według miejscowej tradycji ustnej miało ich być 65. Mimo
że 17 pp przestał istnieć jako zwarta jednostka, w działaniach
wojennych nadal uczestniczył jego I batalion.13 września
jednostka wchodząca w skład pułku zbiorczego płk. Ziętkiewicza
zajmowała pozycje obrony przejściowej w m. Olszany. W dniu
następnym batalion razem z resztkami 24 DP wycofał się do
Przemyśla. Stąd 15 września przeszedł do Mościsk, a następnie
Chorośnicy. Wziął też udział w głośnej bitwie zgrupowania gen.
Kazimierza Sosnkowskiego w rejonie Janowa i Sądowej Wiszni w dniach
15 - 17 września 1939 r. . Batalion stanowił wówczas straż tylną
24 DP, która posuwała się za nacierającą 11 KDP. 17 września
zajmował pozycje obronne w lesie Na Chmurowem" koło
Mołoszkowic. Maszerując nadal w straży tylnej dotarł 18 września
o świcie do Kozic koło Lwowa. Tutaj mjr Weisbach otrzymał rozkaz
natychmiastowego wsparcia natarcia prowadzonego przez resztki 38 i 39
pp na Rzęsnę Ruską. Około południa zdobyto zachodnią część
wsi, ale dalej posunąć się już nie zdołano. Mimo bardzo dużych
strat (m.in. poległ por. U. Giegurzyński, ranny był też mjr
Weisbach) batalion wytrwał na tej pozycji do zmierzchu, a następnie
wycofał się do Kozic. Oddział zakończył działania wojenne 19
września w Brzuchowicach pod Lwowem. Z batalionu pozostało wówczas:
4 oficerów, 10 szeregowych, biedka z ckm i wóz taborowy. Na mocy
rozkazu gen. Sosnkowskiego żołnierze mogli grupkami przedzierać
się na południe lub udać do miejsc zamieszkania. Maszerująca na
zachód grupka mjr. Weisbacha dostała się do niewoli niemieckiej 21
września w miejscowości Szkło. Na podstawie:
|